Skip to content

NARODOWA DEBATA O RODZINIE

Przeczytałam dzisiaj relację prasową z Narodowej Debaty o Rodzinie zorganizowanej przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (relacja jest dostępna np. tu).  Dzięki temu, co mi się rzadko zdarza, dzisiejszy wpis wyprzedzi zwykły weekendowy termin „publikacji” :-).  Odnoszę wrażenie, że uczestnikami debaty były osoby wyznające jeden światopogląd, ale być może poglądy innych opcji nie zostały zrelacjonowane w artykule.

Jakie propozycje padły (podaję za treścią artykułu)?

  1. promocja małżeństwa i rodziny przez media, kulturę i stworzenie prorodzinnego i promałżeńskiego programu edukacji dzieci i młodzieży, w zakresie m.in. odpowiedniego doboru lektur szkolnych;
  2. wprowadzenie zasady wspólnego rozliczenia podatkowego rodziców z dziećmi;
  3. powrót do modelu rozpraw pojednawczych;
  4. wyłączenie małżonka pozostającego w separacji z obowiązku wnoszenia opłat za pobyt w domu pomocy społecznej oraz zwrotu wydatków poniesionych na świadczenia z pomocy społecznej drugiego małżonka;
  5. nowelizacja prawa umożliwiającego przy okazji zawarcia związku małżeńskiego złożenie (dobrowolnego) oświadczenia wyłączającego rozwód – w takim wypadku orzeczenie rozwodu było by niedopuszczalne;
  6. program szkoleń dla wszystkich służb i instytucji zaangażowanych w rozwiązywanie problemów małżeńskich, w tym wychowawców, doradców rodzinnych, pedagogów, mediatorów, prokuratorów, policjantów – w celu ograniczenia liczby rozwodów;
  7. poradnie rodzinne (najlepszym miejscem ich działania byłyby parafie);
  8. profilaktyka relacji małżeńskich – jak rozumiem – przez propagowanie takich form terapii, które pozwalają na zbadanie nie tylko małżeńskiego „tu i teraz”, ale też na sięgnięcie głębiej, odnowienie sytuacji, które nawarstwiły się od kilku pokoleń.

Czy warto rozmawiać o rodzinie? Na pewno tak. Czy w ogóle rodzina jest wartością? Ewidentnie.

Czy podobają mi się propozycje wskazane w artykule?

Uprzedzę głosy wszystkich, którzy mają wdrukowane, że jako adwokat żeruję na rozwodach i mam osobisty interes w tym, żeby jak najwięcej małżeństw się rozpadło. Oczywiście, że utrzymuję się z reprezentacji stron w rozwodach – taka praca. Ale uważam, że pomoc rodzinie w kryzysie  jest jak najbardziej wskazana. Co więcej – brakuje ośrodków realizujących terapię, zwłaszcza nieodpłatną. Na terminy czeka się miesiącami, przynajmniej w Krakowie. Jednym słowem punkt 7 jest jak najbardziej sensowny. Pod jednym warunkiem: że nie będą to tylko poradnie katolickie. Jestem zwolennikiem państwa świeckiego. Osoby niewierzące, czy też wyznawcy innych religii nie mogą być zmuszani do korzystania z poradni o jasno wskazanym zabarwieniu religijnym. Niech państwo finansuje poradnie neutralne światopoglądowo. Nikomu to szkody nie zrobi, wręcz przeciwnie.

Czy pomysł propagowania wartości trwałości rodziny jest pozytywny? Tak, ale… jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Liczy się jakość wykonania. Życzyłabym nam wszystkim promocji taktownej i przede wszystkim szanującej prawa tych osób, które z różnych względów żyją w rodzinach niesformalizowanych – takich jest w Polsce coraz więcej.

Wspólne rozliczanie podatkowe rodziców z dziećmi jest dla mnie zupełnie niejasne, podobnie jak wyłączenie małżonka pozostającego w separacji z obowiązku wnoszenia opłat za pobyt w domu pomocy społecznej oraz zwrotu wydatków poniesionych na świadczenia z pomocy społecznej drugiego małżonka. Z artykułu wynika, że „te zmiany likwidowałyby lukę prawną, która powodowała, że separacja, mająca w założeniu chronić pokrzywdzonych przed krzywdą współmałżonka nie gorzej niż rozwód, w wymienionych wyżej przypadkach nie spełniała tego założenia” – nic z tego nie rozumiem (zakładam, że problem jest po mojej stronie – nie wiem dużo o pomocy społecznej)  i jeżeli ktoś potrafi, niech wyjaśni o co chodzi w komentarzu. Będę wdzięczna.

O posiedzeniu pojednawczym mówiłam tu (od ok. 0:30), więc nie będę się powtarzać. Krótko – można utrudnić rozwód, przedłużyć postępowanie. Dla zdecydowanych, to jedynie przeszkoda do pokonania.

Niezmiernie „oryginalna” jest propozycja wprowadzenia instytucji małżeństwa nierozwiązywalnego. Starałam się znaleźć informacje, czy gdzieś na świecie jest coś podobnego, ale nie znalazłam. Znów – z otwartymi ramionami przyjmę komentarz poszerzający moją wiedzę. Są kraje, w których rozwód jest przywilejem mężczyzn, ale to tyle (albo aż tyle patrząc z punktu widzenia kobiety). Ta propozycja skłania mnie do smutnej refleksji. Oczywiście, można wprowadzić przepisy uniemożliwiające rozwody, można wrócić do dawnych (bardzo dawnych) uregulowań rozróżniających prawa dziecka z prawego łoża i pozamałżeńskich. Można wszystko, tylko komu ma to służyć? Czy formalny zakaz rozwodów (a czemu nie? Też można) pomoże komukolwiek, poza polepszeniem statystyk? Prowadzę sprawy rozwodowe od wielu lat i – jestem o tym przekonana – nikt nie rozwodzi się dla kaprysu. To są w większości decyzje przemyślane i rozważane na dziesiątą stronę. Zwłaszcza, gdy małżonkowie mają dzieci.

Rozumiem, że kościół katolicki nie akceptuje rozwodów. I dobrze. Jest za to unieważnienie małżeństwa kanonicznego (popularnie i nieprawidłowo nazywany rozwodem kościelnym – przy okazji polecam świetny blog: www.niemarozwoduwkosciele.pl ). I dobrze. Ale – przypomnę – rozwód przed sądem rodzinnym w Polsce jest rozwodem świeckim, nie mającym wpływu na ważność ślubu kościelnego.

Niech państwo wspiera rodziny w kryzysie, niech promuje wartości takie, jak małżeństwo, rodzina, ale państwo nie powinno tworzyć przepisów, które w swoim założeniu (bo takie założenie powinna przyjąć każda myśląca osoba) zakładają zgodę na tragedie ludzkie nie do rozwiązania. Kto zawierając związek małżeński zakłada, że zakończy się rozwodem? Kto zakłada, że będzie nieszczęśliwy? Kto zakłada, że urodzi mu się dziecko poza małżeństwem? Kto przyzna, że wzajemne uczucia się wypalą? Mogę tak długo pytać: kto, kto, kto?

Moje życie zawodowe to pasmo nieszczęść osobistych moich Klientów. Mam dla ludzi i ich problemów ogromny szacunek i uważam, że państwo powinno nieść pomoc, a nie kreować sytuacje prawne, które to nieszczęście sprowadzą na skraj beznadziei. Bądźmy – że tak się odniosę do wartości przebijających przez wypowiedzi uczestników debaty – miłosierni.

Artykuł NARODOWA DEBATA O RODZINIE pochodzi z serwisu Blog o rozwodzie i separacji.