Skip to content

ROZWÓD NIE JEST PILNĄ SPRAWĄ

Rozwód nie jest pilną sprawą.

Ciekawe, kto z zainteresowanych zgodzi się z takim twierdzeniem?

Znów mam lekki poślizg w pisaniu na blogu, ale w zeszły weekend z powodów bardzo osobistych nie byłam w stanie nic napisać na blogu. Teraz nadrabiam.

Tytuł dzisiejszego wpisu to wniosek z postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 9 stycznia 2018 r., sygn. akt:  III SPP 55/17. Stan faktyczny (tak prawnicy mówią o faktach, czy też historii w sprawie) był następujący: w sprawie rozwodowej ojciec został obciążony obowiązkiem alimentacyjnym na dzieci (wrzesień 2016). W grudniu ojciec zachorował na chorobę Parkinsona, a następnie jego stan zdrowia się pogorszył. Ostatecznie chorobę Parkinsona potwierdzono w czerwcu 2017 r. Przez ten czas ojciec był na zasiłku chorobowym, a następnie rehabilitacyjnym jednak starał się płacić zasądzone alimenty (dzięki pożyczkom od własnego ojca). Efekt? Rosnące zadłużenie, znaczne pogorszenie warunków życia, zdrowia, brak możliwości założenia nowej rodziny, cierpienie. Nie będę wskazywać szczegółów historii skarżącego, gdyż ta jest dostępna w uzasadnieniu postanowienia.

Przez 13 miesięcy od wydania wyroku rozwodowego, a 11 miesięcy od wniesienia apelacji w sprawie nie działo się nic, co by pozwoliło merytorycznie zakończyć sprawę. We wrześniu 2017 r. ojciec zwrócił się o przyspieszenie sprawy. Termin został wyznaczony na październik 2017 r. Ale, jak ktoś ma pecha… Ze względu na chorobę jednego z sędziów rozprawę odroczono na grudzień 2017 r.

Ojciec złożył skargę na przewlekłość postępowania, która omawianym postanowieniem Sądu Najwyższego została oddalona.

Dlaczego?

Zdaniem Sądu Najwyższego:

  •  ustawa (ustawa o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym lub nadzorowanym przez prokuratora i postępowaniu sądowym bez uzasadnionej zwłoki – gratulacje dla autora tytułu ustawy) nie określa konkretnego, bądź przeciętnego czasu oczekiwania na rozpoznanie sprawy;
  • w judykaturze przyjmuje się, że za przewlekłe można uznać postępowanie, w którym w danej instancji nie wyznaczono terminu rozprawy przez okres ponad 12 miesięcy
  • sprawy powinny być rozpoznawane według kolejności ich wpływu. W pozostałych sprawach podejmuje się tylko czynności niecierpiące zwłoki;
  • poza kolejnością  na terminy rozpraw lub posiedzeń należy kierować sprawy pilne, choć:
  • w szczególnie uzasadnionych przypadkach przewodniczący wydziału może
    zarządzić rozpoznanie sprawy  poza kolejnością;
  • z zestawienia spraw pilnych wynika, że sprawy o rozwód nie należą do kategorii spraw pilnych i, co do zasady (i to jest słowo – klucz) sprawy powinny być wyznaczone zgodnie z kolejnością wpływu, czyli tak jak miało to miejsce w przedmiotowym postępowaniu;
  • polski model rozstrzygania spraw rozwodowych nie jest ukierunkowany na maksymalnie szybkie zakończenie tych spraw, a raczej nastawiony jest na koncyliacyjne działania Sądu i dążenie do utrzymania trwałości małżeństwa;
  • pełnomocnik strony w sprawie o rozwód, który nie składa wniosku o skierowanie sprawy na termin rozprawy apelacyjnej poza kolejnością wpływu, ze wskazaniem, że występuje szczególnie uzasadniony przypadek, nie może skutecznie domagać się stwierdzenia przewlekłości postępowania nawet w przypadku, gdy rozprawa apelacyjna została wyznaczona po roku oczekiwania, zgodnie z kolejnością wpływu.

No to teraz czas na mój komentarz.

Od razu zaznaczę, że konkretna sprawa jest jedynie tłem dla moich rozważań (nie znam szczegółowo sprawy).

Prawdą jest, że ustawa o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy (…) nie określa konkretnego, bądź przeciętnego czasu oczekiwania na rozpoznanie sprawy. Tak, ale bozia dała nam rozum, poczucie przyzwoitości, serce i  co tam jeszcze ktoś sobie dopisze w to miejsce. Sędzia nie ma być maszynką do stosowania prawa, ale właśnie na do takich sytuacji pasuje jak ulał uznanie sędziowskie.

Rzeczywiście judykatura przyjmuje, że przewlekłości nie ma, jeżeli nie minęło 12 miesięcy. Gratuluję judykaturze. Osobiście staram się uzyskać egzekucję kontaktów ojca z dzieckiem. Sprawa pilna? Nie. No to od początku kwietnia 2017 r. w sprawie nic się specjalnego nie dzieje (przewlekłości nie ma. Mam to już na piśmie. Bo nie minęło 12 miesięcy.).

Prawdą jest, że regulamin sądów powszechnych ustala kolejność prowadzenia spraw. I dobrze. Bez tego panowałoby bezhołowie (nota bene dowiedziałam się ostatnio od znajomej sędzi z wydziału karnego, że koleżanka z wydziału ma w drodze losowania przyznane 3 razy więcej spraw niż ona. Cóż… maszyna losująca. Nikt nie wie, jak to działa). Ale ten sam regulamin przewiduje, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach przewodniczący wydziału może zarządzić rozpoznanie sprawy  poza kolejnością. Czy to była taka sprawa? Nie mnie decydować, ale stawiam orzechy przeciw kasztanom, że nikt tego nie rozważył.

Czy sprawy rozwodowe są sprawami pilnymi? Powiedziałabym, że jako rodzaj spraw – rzeczywiście – nie. Ale sprawa sprawie nierówna. Do tego należy pamiętać, że w sprawie rozwodowej małżeństwa z dziećmi w skład postępowania wchodzą też kwestie dotyczące dziecka. Te potrafią być pilne same w sobie, ale właśnie na zasadzie oceny konkretnej sytuacji przez sędziego.

Uwaga do pełnomocników

Piszmy ponaglenia do sądu o przyspieszenie sprawy. W innym przypadku okaże się, że to adwokat jest winny. Nieważne ile trwała bezczynność sądu. Skoro adwokat się nie upominał, to sędzia ręce ma czyste. To sarkazm, ale uwaga ma wymiar praktyczny. Dla wyjaśnienia podam, jaki jest efekt pisania przez nas ponagleń do sądu. ŻADEN. Sędziowie nic sobie nie robią z naszych ponagleń, bo też i nie zawsze mają jak (o tym zaraz) sobie coś z tego robić. Ale skoro Sąd Najwyższy uważa, że wina za bezczynność sądu w postępowaniu leży po stronie adwokata, bo nie napisał ponaglenia, to koledzy i koleżanki – do roboty!

Nie byłabym sobą, gdybym do głośnego narzekania na wymiar sprawiedliwości nie dołożyła kilku uwag dla równowagi. Jestem adwokatem „sądowym”. Prowadzę postępowania przed sądem i widzę, co się dzieje. Wczoraj sąd chciał odroczyć moją sprawę rozwodową na czerwiec, ale od początku roku skład ławniczy ma być stały, więc teraz 3 osoby uzgadniają terminy. Ostatecznie udało się ustalić termin na wrzesień 2018.

Warunki pracy sędziów są okropne. Brakuje sędziów (ostatnio przeczytałam, że w całej Polsce jest prawie 500 nieobsadzonych stanowisk sędziów ), co przekłada się na ilość spraw przydzielonych do jednego sędziego (posłużę się przykładem np. w sądzie rejonowym w Krakowie 450 spraw na głowę i nie jest to rekord ogólnopolski).

Brakuje asystentów sędziego (w tym samym sądzie – 2 asystentów na ponad 20 sędziów). Zaczyna brakować szeregowych pracowników. Wynagrodzenia są mizerne (najniższa krajowa), odpowiedzialność duża, nieopłacane nadgodziny itd. Żeby się nie rozpisywać, bo ktoś już to zrobił lepiej ode mnie: polecam wpis na blogu r.pr. Jolanty Budzowskiej (znajdziesz wpis tu).

Optymizmu brak…

 

Artykuł ROZWÓD NIE JEST PILNĄ SPRAWĄ pochodzi z serwisu Blog o rozwodzie i separacji.