Skip to content

Juul na poniedziałek, cz.93 – “Niegrzeczny” chłopiec z sąsiedztwa

List matki:

W naszym sąsiedztwie mieszka tak zwane „problematyczne dziecko”, które jest w tym samym wieku, co mój najstarszy syn (pięć lat). Obaj jesienią zaczynają szkołę i najprawdopodobniej trafią do tej samej klasy.

Chłopiec jest niegrzeczny zarówno wobec obcych, jak i wobec osób, które zna. Ciągle robi rzeczy, których mu nie wolno (na przykład jeździ rowerem po bardzo ruchliwej ulicy) i nie spotykają go za to żadne konsekwencje. Gdy przychodzi jedno z jego rodziców (czasem wysyłałam SMS-a, że ich syn jest u nas), mówi dość obojętnym tonem, że syn wiedział, iż nie wolno mu tego robić. Chłopiec ma to najzwyczajniej w nosie. Kiedy jest u nas, moje dzieci zamiast bawić się w kangury albo grać w piłkę na trampolinie, ściągają spodnie i skaczą niemal nagie. W takich sytuacjach chłopiec patrzy na mnie wyzywająco („Tylko spróbuj mnie powstrzymać!”). Zajmuję się więc swoimi sprawami, nadstawiając uszu i zerkając na bawiące się dzieci.

Zauważyłam, że pracownicy przedszkola także mają na niego oko. Wspomnieli, iż ten chłopiec i mój syn nie powinni iść do tej samej klasy, ponieważ obaj są „samcami alfa” (nie jestem pewna, co to znaczy). Ponoć są lubiani wśród dzieci, ale czasami nie zgadzają się między sobą.

Po zabawie z małym sąsiadem zachowanie mojego syna się zmienia. Używa przekleństw, których nie usłyszał u nas w domu, jest bardziej gwałtowny w zabawie z młodszym o dwa lata bratem i wydaje się rozdrażniony. Rozpoznaję u niego bardzo wiele cech „problematycznych dzieci”, z którymi chodziłam do szkoły. Tych, które opuszczały zajęcia już w trzeciej klasie, dostawały kary z powodu hałasowania, były niegrzeczne wobec nauczycieli, paliły haszysz albo już w ósmej klasie przychodziły pijane do szkoły. Takie dzieci wyróżnia często fakt, że są popularne – każdy chce z nimi trzymać i być taki jak one. Sama jako dziecko bardzo ulegałam wpływom otoczenia. Byłam naiwna i często broiłam z innymi, nie ze złośliwości, ale po to, by zostać zaakceptowaną w gronie „tych lepszych”. Kiedy poszłam do liceum, trafiłam na szczęście do grona „niepopularnych”, zdolnych dziewczyn, które były bardzo samodzielne i miały wysoką samoocenę. Gdyby nie tych kilka dziewcząt, sama nie wiem, co by ze mnie wyrosło!

Mimo, że mój syn ma dopiero 5 lat, rozpoznaję w nim wiele swoich dziecięcych cech: lubi się przechwalać w sposób, który poniża innych – dokładnie tak, jak robiłam to ja; trudno mu przyznać się do różnych rzeczy, kategorycznie zaprzecza, że brał w czymś udział, ale obwinia dzieci, które w tę w sprawę nie były zamieszane. Robiłam tak samo!

Mam dwa pytania:

  1. Czy mogę jakoś pomóc dziecku z sąsiedztwa? Bezpośrednio, poprzez rodziców albo w inny sposób?
  2. Co mogę zrobić dla mojego syna, by nie dawał się namówić chłopcu z sąsiedztwa na robienie niedozwolonych rzeczy? Żeby miał na tyle wysokie poczucie własnej wartości, by wiedzieć, co jest dobre, a co złe, i umiał dobrze wybierać?

Odpowiedź Jespera Juula:

Proponuję, byś zainspirowała się jedną z kampanii UNICEF-u pokazującą, że każdy dorosły ma możliwość zmienić coś w życiu samotnych i opuszczonych dzieci. Twój sąsiad jest w pewnym sensie takim dzieckiem. W każdym razie jego rodzina wyznaje zupełnie inną filozofię wychowania od twojej. Ten chłopiec już jest częścią waszej rodziny, częścią systemu, i ma zarówno dobry, jak i zły wpływ na twojego syna. Więc zapytaj samą siebie, czy masz siłę i ochotę włączyć go bardziej, czy wolisz się zdystansować?

Niezależnie od twojej odpowiedzi, przyjaźń pomiędzy chłopcami jest faktem. Pedagodzy opisują ich oboje jako samców alfa, czyli liderów, co oznacza dwie możliwości: mogą zostać wrogami albo przyjaciółmi. Oba te scenariusze będą miały wpływ na poczucie własnej wartości oraz zachowanie twojego syna. Będą też źródłem wartościowych doświadczeń. Ponieważ obaj są samotnymi graczami, zapewne oddalą się od siebie w przeciągu paru lat i każdy z nich stworzy własną sieć znajomych. Jednak w tym momencie ich przyjaźń jest dla nich ważna i masz wyjątkową możliwość wpłynąć na jej rozwój.

Wyjdzie ci to najlepiej, jeśli zaprosisz obu na ciastka i kakao i powiesz mniej więcej coś takiego: „Cieszę się, że jesteście dobrymi kolegami i dlatego chcę ci (do sąsiada) powiedzieć coś ważnego. Myślę, że już sam odkryłeś, że nie zawsze podoba mi się to, co robisz, oraz sposób, w jaki się wyrażasz. Widzę, że uważasz to za zabawne, ale jeszcze nie zrozumiałeś, że to czasami może ranić ludzi. Czuj się zaproszony do naszej rodziny, chcę szanować ciebie takiego jakim jesteś, jednak mamy pewne granice. Dlatego chciałabym się z tobą umówić, że będę od razu mówiła, jeśli dzieje się coś, co mi się nie podoba, bez besztania ciebie. I, że oboje wraz z moim synem weźmiecie to na poważnie”W ten sposób nawiązujesz relację z chłopcem i jednocześnie wysyłasz jasny sygnał do twojego syna, że są rzeczy, których nie możesz przyjąć, będąc jego rodzicem i wzorem do naśladowania. Nie powinnaś oczekiwać od swojego sąsiada absolutnego posłuszeństwa, ale szybko doznasz poczucia, że wasza relacja staje się konstruktywna: ani on nie jest zredukowany do roli łobuza, ani ty do roli irytującego dorosłego. Gdybyś zamiast tego tylko go oskarżała, zmusiłabyś swojego syna do wybrania, po czyjej stronie ma stanąć. Jeśli odziedziczył po tobie skłonność do ryzyka, to mógłby wybrać przyjaźń.

Niespełna 150 lat temu słynny niemiecki komik powiedział coś takiego: „Możecie przestać wychowywać wasze dzieci. I tak będą takie jak wy”. Trzeba przyznać, że coś w tym jest, choć to twierdzenie oczywiście nie mieści w sobie całej prawdy o relacjach rodzinnych. Wielu dorosłych bardzo się stara, by ich dziecko nie powtórzyło postaw i zachowań z ich okresu dorastania, które sami po upływie czasu uważają za niedobre. Często te starania są daremne, a czasem nawet odnoszą odwrotny skutek. Twoja własna historia może naznaczyć waszą relację albo strachem i zamartwianiem się – albo empatią i lojalnością. Polecam to ostatnie.

Twój syn ma pięć lat i właśnie jest w trakcie integrowania wartości rodziców. Pięć kolejnych lat pokaże, co potrafi z nimi zrobić. Czy przyjmie je jako swoje własne, czy też znajdzie dla nich jakąś własną alternatywę? Wiele zależy od presji otoczenia oraz waszej zdolności i chęci przyjęcia go takim, jaki jest. Mów jasno i dokładnie, o co ci chodzi (jednak bez nadmiernego powtarzania się), ale nie wzbudzaj w nim poczucia winy, jeśli jest inny (albo właśnie nie jest inny) niż ty sama byłaś.

Jeśli personel przedszkola ma rację, kategoryzując go jako samca alfa, w nadchodzących latach będzie testował większość napotkanych na swojej drodze autorytetów. Tylko nieliczni będą mogli towarzyszyć mu w jego własnych doświadczeniach i przeżywać je razem z nim. Jeśli nie znajdzie na to miejsca w domu albo w szkole, zrobi to w okresie dojrzewania, co oczywiście sprawi, że proces ten będzie gwałtowniejszy. W dzisiejszych czasach, takim chłopcom jest trudno w naszym społeczeństwie.

The post Juul na poniedziałek, cz.93 – “Niegrzeczny” chłopiec z sąsiedztwa appeared first on Dzieci są ważne - ekologia i dziecko.