Skip to content

Rodzina potrzebuje rodziców, którzy więcej myślą o sobie. Fragment książki ,,Być razem” Jespera Juula

Z historycznego punktu widzenia małżeństwo i związki monogamiczne były zawsze czymś bardzo sensownym. Uzasadniała je przede wszystkim wspólna opieka nad dziećmi – powód dla wielu osób jak najbardziej zrozumiały także dzisiaj. Przez stulecia małżeństwo było społeczną koniecznością, bez której ani kobiety, ani mężczyźni nie mogliby przeżyć, a bycie tak zwanym singlem wydawało się czymś moralnie i społecznie podejrzanym. W wyższych warstwach społeczeństwa małżeństwo dodatkowo musiało spełniać pewne finansowe i polityczne kryteria. Dopiero moje pokolenie, które bardzo często żyło często bez państwowego zaświadczenia lub kościelnego błogosławieństwa, otworzyło drzwi do partnerstwa zbudowanego na uczuciach i dążącego do równości między kobietą i mężczyzną. Od tej pory nasze związki muszą mieć albo sens emocjonalny, albo spełniać potrzebę bliskości, dialogu i empatii obojga partnerów, a także zaspokajać głęboko zakorzenione pragnienie bycia prawdziwie zauważonym i docenionym.

JAK DOBRZE, ŻE TO REKLAMA KSIĄŻEK

rodzicielstwo serca

Cud rodzicielstwa

77,40 PLN

Żeby ujrzeć własne dziecko w całej jego istocie, pięknie i potencjale, zobaczmy również to niewinne, dobre i mądre dziecko w sobie. Teraz w pakiecie z kalendarzem.

Mniej więcej połowa dzisiejszych małżeństw rozpada się w ciągu pierwszych pięciu lat od ślubu. W reakcji na te deprymujące liczby wiele kobiet i mężczyzn próbuje przekonywać siebie nawzajem, że dla dobra dzieci należy przetrwać trudne czasy i wytrzymać emocjonalną samotność. Mimo że dobro dzieci to jak najbardziej dobry powód, wątpię jednak, że jest w stanie zmniejszyć liczbę rozwodów. Moralna presja społeczeństwa może najwyżej odwlec rozpad związku w czasie.

Podczas całej aktywności zawodowej spotkałem tylko kilka par, które nie walczyły do końca. Zazwyczaj ludzie wykorzystują wszystkie środki i każdy dobry powód, aby zapobiec emocjonalnym i egzystencjalnym kosztom rozstania. Z drugiej strony niemal wszyscy bez wyjątku wystawiają sobie ten sam rachunek: ,,Funkcjonujemy dobrze jako rodzina, ale jako para zgubiliśmy gdzieś bliskość i namiętność. Jesteśmy widzami w swoim własnym życiu. Prawie nie spędzamy ze sobą czasu we dwoje. Bez przerwy kłócimy się o drobiazgi’’.

Bliski emocjonalny związek to źródło rozwoju

W terapii rodzinnej zawsze opieramy się na pewnej zasadzie. Ta zasad brzmi: bliski emocjonalny związek to szczególne źródło psychospołecznego rozwoju – z jednej strony, mobilizuje nas do rozwoju osobistego, a z drugiej wzbogaca nasze relacje rodzinne.

Czytasz artykuł … i bardzo dobrze

Piszemy i wydajemy książki, tworzymy magazyn dla rodziców, prowadzimy super księgarnię. Jeśli nas nie znasz… kliknij i

Mówiąc o rozwoju osobistym, mam na myśli zastępowanie wzorców zachowania i myślenia, które odziedziczyliśmy po swoim domu rodzinnym, przez inne, nowe, bardziej dostosowane do naszego obecnego życia i relacji. Wzorce, które wynieśliśmy z domu, były albo wynikiem naśladowania rodziców, albo strategiami przetrwania, które pomagały nam jak najlepiej dopasować się do zwyczajów i wartości panujących w rodzinie. Gdy dorastamy i wchodzimy w nowe relacje, często odkrywamy, że część tych strategii nie służy ani naszym potrzebom, ani potrzebom ludzi nam bliskich

Idea relacji jako źródła rozwoju zawiera w sobie myśl, że każdy powinien przejść przez proces dojrzewania, który umożliwia stopniowe stawanie się takim człowiekiem, jakim naprawdę jest, i rozwinięcie w sobie całkowitej odpowiedzialności za siebie. Jednocześnie powinniśmy dążyć do tego, aby nasz sposób bycia był doświadczany przez bliskich jako życzliwy i powodowany miłością. Jeśli naprawdę kroczymy tą drogą, możemy być poza tym tak autentyczni, jak tylko potrafimy. Jest to zresztą głównym warunkiem prawdziwej obecności w relacji. Mając nieco szczęścia oraz sporo miłości ze strony partnera i dzieci, mamy szansę rosnąć wraz z naszymi celami i wnosić swój wkład w dobro rodziny, przyjaciół, miejsca pracy czy społeczeństwa. To znaczy, że mamy szansę wykorzystać cały swój potencjał.

Partnerstwo oparte na miłości to także wymarzone pole do doskonalenia umiejętności rozmowy i komunikacji. Potrzebujemy tych wszystkich naszych konfliktów i kryzysów wytwarzających tarcie, bo stan idealnej harmonii nie jest rozwijający. Musimy doświadczać własnych granic, aby móc rosnąć dalej.

Nauka poprzez konflikty, dialog, obserwację i zabawę zawsze była czymś normalnym w związkach. W ten sposób uruchamiały się procesy dojrzewania nawet w czasach, gdy jednolity i niezmienny profil osobowościowy stanowił jeszcze ideał mężczyzny. Różnica polega na tym, że dzisiaj możemy takimi procesami sterować świadomie. Psychoterapeuci namawiają partnerów, żeby uświadamiali sobie własne destrukcyjne wzorce zachowania, i wspierali swoją przemianę, zamiast ją wymuszać na partnerze lub piętnować jego błędy.  I jeśli jakaś relacja zaczyna przypominać trzecią wojnę światową, z pewnością warto skorzystać z pomocy terapeuty.

Interesujące, że nasze starania o dobry związek zawsze wypływają z pewnej bardzo głęboko zakorzenionej potrzeby, aby być dobrym i przydatnym dla osób, które kochamy. Jak długo nasze uczucia miłości są widzialne i słyszalne, i jak długo wciąż wymieniamy się doświadczeniami i pracujemy wspólnie nad sobą, tak długo tylko jedna rzecz ma sens: cieszyć się tym, że wzajemna miłość przynosi nam poczucie harmonii z samym sobą. Być może pierwszy raz w naszym życiu. Często po sześciu czy ośmiu latach obie strony doświadczają frustracji własnym zachowaniem lub zachowaniem partnera czy partnerki.  W większości wypadków ten proces kończy się kryzysem związku – i jest to czas, kiedy MY rozdziela się na JA I TY. Zaczynamy wtedy wyraźniej widzieć drugą stronę i bardziej świadomie pracować nad sobą.

Ludzie to istoty niezwykle skomplikowane! Nie możemy zmienić się tylko dlatego, że mamy na to ochotę. Rozwój osobisty zależy w dużej mierze od odpowiedniego punktu w czasie, jakości naszych relacji z innymi ludźmi oraz od tego, gdzie znajduje się punkt ciężkości naszych zainteresowań. Tam, gdzie nie ma szansy na przemianę, trzeba nauczyć się akceptować siebie nawzajem takimi, jacy jesteśmy – i doceniać siebie takimi, jacy jesteśmy. W gruncie rzeczy nikt nie jest w stanie zmienić nikogo. Zresztą sami także nigdy nie będziemy perfekcyjni.

JAK DOBRZE, ŻE TO REKLAMA KSIĄŻEK

Jak zrozumieć małe dziecko
35 PLN
Być razem
27,75 PLN

Być mężem i ojcem
26,88 PLN

Jednak kilka prostych reguł może nam pomóc w zainicjowaniu procesu przemiany i dojrzewania:

Reguła nr 1. Nigdy nie wymagajmy od partnera lub partnerki, żeby się dla nas zmienili albo rozwijali. Gdy nie jesteśmy szczęśliwi w związku, powinniśmy pracować tylko nad sobą i nad zmianą własnego zachowania – jedynie w ten sposób możemy zainspirować bliską osobę do procesu własnej zmiany. Być może efekt nie zawsze będzie odpowiadał naszym wyobrażeniom, ale przynajmniej przyczyni się w jakiś sposób do utrzymania dynamiki związku.

Reguła nr 2. Powinniśmy pytać naszego partnera lub partnerkę, jak możemy ich wspierać w procesie przemiany i dojrzewania, i w miarę możliwości udzielać swojej pomocy.

Reguła nr 3. Każdy z nas może zmienić się tylko wtedy, kiedy czuje się akceptowany i kochany taki, jaki jest. I kiedy sam siebie akceptuje. Miłość i akceptacja to główne warunki wszelkiej przemiany i rozwoju.

Jeśli uda nam się przyjąć i uznać taki sens i cel życia w rodzinie, wtedy będziemy w stanie eliminować najbardziej destrukcyjne elementy naszej osobowości. A także uniknąć izolacji, która prowadzi do zupełnego skostnienia.

The post Rodzina potrzebuje rodziców, którzy więcej myślą o sobie. Fragment książki ,,Być razem” Jespera Juula appeared first on NATULI - dzieci są ważne.