Skip to content

Rodzice potrzebują kontaktu z naturą i… z innymi dorosłymi

Rodzice potrzebują kontaktu z innymi dorosłymi

Nasi przodkowie współpracowali ze sobą, by zdobyć pożywienie. Pomogło to wytworzyć w naszych mózgach liczne struktury, odpowiedzialne za lęk przed odrzuceniem przez dorosłych członków stada. Nie pierwszy raz perspektywa antropologiczna dostarcza wyjaśnienia dla współczesnych zjawisk.

Na poziomie neurobiologii, przebywanie wśród innych dorosłych jest jednym z warunków prawidłowego funkcjonowania układu sercowo-naczyniowego oraz układu immunologicznego (przy czym badacze stawiają tutaj na jakość relacji).

Kiepskie relacje społeczne lub izolacja społeczna rodzica wpływa negatywnie na:

  • aktywność układu krążenia,
  • ciśnienie krwi,
  • stężenie kortyzolu,
  • poziom cholesterolu,
  • podatność na przeziębienia,
  • lękliwość,
  • jakość snu.

Izolacja wiąże się z nadaktywnością prawej kory przedczołowej, która reguluje zjawiska lękowe. Może zatem leżeć u biologicznych podstaw występowania depresji. Rodzic, który przebywa wśród innych (życzliwych mu!) dorosłych, często czuje wsparcie, rzadziej dopuszcza do głosu lęk czy frustrację, a co za tym idzie ma więcej fizycznej, a także psychicznej siły do opieki nad dzieckiem. Taka opieka sprawia mu przyjemność, nie staje się “ciężarem”, ani “obowiązkiem”.

Czytasz NATULI dzieci są ważne… i słusznie.

Oprócz pisania tekstów, wydajemy książki oraz prowadzimy księgarnię internetową – dla rodziców i dzieci.

Mózg jest społeczny

Mózg człowieka jest społeczny. Oznacza to, że uczymy się poprzez kontakt z innymi ludźmi. Dziecko najintensywniej uczy się w ciągu 3-4 pierwszych lat życia, a żeby sprostać intensywnym wyzwaniom rozwojowym potrzebuje bliskości opiekuna i jego mądrego przewodnictwa (3). Idealnie, jeśli w tym czasie dziecko stale towarzyszyło dorosłym: wówczas, dzięki nieustannej obecności wzorców do naśladowania, jego łaknący towarzystwa mózg ma możliwość harmonijnie się rozwijać. We właściwym dla siebie czasie podąży ono za regułami rządzącymi w społeczności. Aby tak się stało, wcale nie musimy “wpajać” mu żadnych zasad – wystarczy, że będzie miało dużo okazji, by nas obserwować.

Zmęcz się fizycznie, odpocznij psychicznie

Jedną z form aktywności dla rodziców, którą można z powodzeniem uprawiać wraz z dziećmi, a przede wszystkim z innymi dorosłymi, są piesze wycieczki. Dodatkowym ich plusem jest kontakt z przyrodą, który bezsprzecznie ma pozytywny wpływ na psychikę. Michael Gurian, terapeuta rodzinny i autor wielu amerykańskich bestsellerów dotyczących rozwoju dzieci i rodzicielstwa, podkreśla: “Nasze mózgi są dostrojone do życia rolniczego i bliskiego natury, do którego przywykliśmy przez ostatnie pięć tysięcy lat.” (1)

Teoria regeneracji w otoczeniu przyrody ma rzesze zwolenników. Korzeniami sięga lat 70. ubiegłego wieku, gdy Rachel i Stephen Kaplan (psychologowie, specjalizujący się w badaniu wpływu przyrody na ludzką psychikę), prowadzili swoje przełomowe badania nad dwoma rodzajami uwagi: ukierunkowaną i mimowolną.

Uwaga ukierunkowana jest bardzo męcząca dla mózgu, choć ma znaczenie ewolucyjne, pozwala bowiem dostrzec niebezpieczeństwo. W mieście jest uruchomiona cały czas, co bywa naprawdę wyczerpujące. Jak działa ten rodzaj uwagi na nasz mózg, można się przekonać, gdy wysiadamy z auta po kilkugodzinnej trasie. Gdy tylko pozwalamy sobie na chwilę odprężenia, natychmiast czujemy ogarniające nas zmęczenie, na które mózg w stanie gotowości nie mógł nam pozwolić.

Uwaga mimowolna uruchamia się w stanie odpoczynku, między innymi w otoczeniu przyrody. Czynnik regeneracyjny ma podstawowe znaczenie dla naszych umiejętności koncentracji. Szwedzki profesor Terry A. Hartig przeprowadził w 2006 roku na Uniwersytecie w Uppsali studium porównawcze pośród trzech grup miłośników turystyki górskiej. Okazało się, że grupa, która wybrała się na wyprawę z plecakami w góry, wykazała lepszą umiejętność wychwytywania błędów w tekstach pisanych, podczas gdy wyniki tych, którzy pojechali na wakacje do innego miasta lub zostali w domu, pozostały bez zmian. (2)

Trekking jest jedną z tych form aktywności, które można śmiało uprawiać tuż po połogu. Najpierw można wybrać się na krótką wycieczkę po okolicy. W miarę powrotu do formy i nabierania wiary we własne kompetencje, warto eksplorować coraz większe obszary, z wyprawą w góry włącznie. I miłością do trekkingu zarazić dzieci!

Rodzice i dzieci potrzebują kontaktu z naturą

Podczas pieszych wędrówek intensyfikują się korzyści, płynące z kontaktu z przyrodą. Noszenie w chuście lub nosidle umożliwia to, na co nie pozwala wózek: eksplorację dzikich przestrzeni (4). Jedynym ograniczeniem są…  możliwości rodzica.

JAK DOBRZE, ŻE TO REKLAMA KSIĄŻEK

seria rodzicielska

Noszenie dzieci

32 PLN

Książka o tym, że noszenie dzieci naprawdę rozwiązuje codzienne problemy rodzicielskie.

8 korzyści z pieszej wycieczki

  1. Przyroda relaksuje, regeneruje i pomaga się skupić. Dzieje się tak dlatego, że w otoczeniu przyrody mózg kąpie się w koktajlu z oksytocyny, dopaminy i endogennych opioidów (takich jak endorfiny), co pozwala mu się przestawić na tryb relaksu i uwagi mimowolnej, optymalnej do nauki.
  2. Obniża się poziom hormonów stresu, co sprzyja powstawaniu nowych połączeń neuronalnych w mózgu.
  3. Poprawiają się funkcje poznawcze.
  4. Usprawnia się komunikacja.
  5. Mamy szansę na pogłębienie więzi z dzieckiem, co odbywa się w warunkach optymalnego rozluźnienia.
  6. Obserwując przyrodę z perspektywy dorosłego, dziecku jest łatwiej zakotwiczyć to, co opowiada mu rodzic (albo w ogóle, co mówi lub pokazuje rodzic) w otaczającej rzeczywistości.
  7. Dziecko pogłębia swoje poczucie bezpieczeństwa. W trakcie wyprawy wiele się dzieje; mimo zjawisk niepokojących (zmiany pogodowe, nowe dźwięki, nowe krajobrazy), może ono czuć się bezpiecznie w ramionach mamy lub taty. W ten sposób oswaja lęk przed dziką przyrodą. Jean Liedloff wskazuje właśnie na ten czynnik jako zaspokajający w pełni potrzebę niemowlęcia do “bycia zaopiekowanym” i, w przyszłości, chroniący przed deficytami emocjonalnymi (5).
  8. Niemowlę, zabierane często na piesze wędrówki, nabiera przekonania, że przyroda jest stałym i ważnym elementem życia. Pozwala to uchronić je w przyszłości przed zespołem deficytu natury (jest to jednostka chorobowa, którą szeroko opisuje Richard Louv w książce “Ostatnie dziecko lasu”).

Ruszamy w drogę!

To, jakie narzędzie do noszenia dziecka wybierzemy, zależy od co najmniej czterech czynników: naszych preferencji, etapu rozwojowego niemowlęcia, pogody, długości trasy.

Chusta

Dla najmniejszych dzieci warto wybrać chustę. Zwłaszcza, jeśli trasa będzie dłuższa – ponad godzinna. Na temat doboru wiązania pod kątem etapu rozwoju motorycznego niemowlęcia można przeczytać w książce “Noszenie dzieci”.

Warto jeszcze przeczytać:


Biorąc pod uwagę komfort noszącego i dziecka, warto wiedzieć, że:

  • Na dłuższą lub stromą trasę warto od razu rozważyć jedno z wiązań na plecach. W plecaku prostym można nosić dziecko od urodzenia, a i nam z pewnością będzie wygodniej.
  • Chusty z gramaturą powyżej 300 g/m2 (domieszki wełny, chusty żakardowe), czyli te odpowiednie dla większych dzieci, mogą lepiej sprawdzić się w górach podczas wspinaczki nawet z mniejszym niemowlęciem, gdzie siły działające na ciało rodzica są większe. Warto przy tym pamiętać, że takie chusty są trudniejsze w dociąganiu. Wiele pomaga wybór grubej chusty o rozmiar dłuższej niż ta, której używamy na co dzień (np. jeśli używam chusty o rozmiarze 4, lepiej sprawdzi się rozmiar 5).
  • Należy wziąć pod uwagę kwestię postojów. Czy będziemy wyjmować dziecko z chusty po drodze? (np. na karmienie) Czy będziemy umieli je bezpiecznie umieścić w niej z powrotem? Czy tam, gdzie idziemy, wieje silny wiatr, który utrudnia wiązanie?
  • Warto pamiętać, że chusta jest uniwersalna i podczas postoju posłuży zarówno jako koc, jak i przewijak.
  • Aby uniknąć pobrudzenia chusty (a wraz z nią dziecka i nas) błotem, warto na czas wiązania związać ogony w pół-węzeł, łatwo rozplątywalny szarpnięciem jednej ręki. Instrukcję wykonania węzła można obejrzeć tutaj.
  • Jeśli dziecko już chodzi i chcemy, by podczas wędrówki poruszało się swobodnie, warto wziąć na drogę foliowe woreczki lub foliowe kapcie, które nałożymy mu potem na buty. Unikniemy wówczas pobrudzenia błotem.
  • Nie jest łatwo wiązać chustę w rękawiczkach. Jeśli jest chłodno, warto zamiast nich założyć bluzę lub kurtkę z thumb-holes.
  • Najwygodniej jest używać odzieży dla dwojga. Ale jeśli wybieramy się w wysokie góry, gdzie pogoda jest zmienna, równie dobrym rozwiązaniem będzie osłonka na chustę. Uwaga, większość modeli osłonek jest przystosowana do noszenia z przodu. W przypadku wiązania na plecach mogą nie przylegać tak szczelnie.
  • Wiążąc plecak, można sobie dodatkowo pomóc, rozmieszczając ciężar dziecka w mocniejszym punkcie własnego ciała. Na przykład, jeśli doskwiera nam kręgosłup lędźwiowy albo mamy słabe mięśnie brzucha, warto zrobić wykończenie tybetańskie, co pomoże rozłożyć ciężar dziecka po równo na lędźwia, ramiona i barki.
  • Dla starszych dzieci można wypróbować wiązanie warstwowe, np. podwójny hamak, plecak z krzyżem. Lepiej rozkładają one ciężar niż plecak prosty (a ten z kolei jest wygodniejszy niż wiązania z przodu). Warto pamiętać, że dziecko powinno się w tego typu wiązaniach znajdować naprawdę wysoko na plecach noszącego, w tzw. pozycji onbu. Jest ona też wygodniejsza na piesze wędrówki po górach. Łatwiej tę wysokość osiągnąć, umieszczając dziecko na plecach z tzw. supermana albo helikoptera niż z biodra.
  • Na krótsze, godzinne wycieczki w łatwym terenie, spokojnie wystarczy codzienne wiązanie, np. kangur albo kieszonka.

JAK DOBRZE, ŻE TO REKLAMA KSIĄŻEK

Szanujący rodzice, szanujące dzieci
32,10 PLN
Jak zrozumieć małe dziecko
35 PLN
Rozwój seksualny dzieci
31 PLN

Nosidło

  • W przypadku nosideł sprawdza się zasada “im więcej, tym lepiej” – im bardziej nosidło jest “skomplikowane”, im ma więcej klamer i pasów, tym lepiej da się dopasować.
  • Wygodne nosidło klamrowe, w którym dziecko uzyskuje prawidłową pozycję, zaś rodzicowi jest wygodnie, jakby niósł niezbyt ciężki plecak.
  • Również w przypadku nosidła warto umieścić dziecko wyżej na plecach. Mniej odczujemy ciężar po kilku godzinach marszu.
  • Jeśli to możliwe, można się zmieniać z partnerem.
  • Po 2 godzinach warto zrobić przerwę i wyjąć dziecko z nosidła, żeby mogło przez kilkanaście minut poruszać się swobodnie.
  • Onbuhimo, czyli nosidło bez pasa biodrowego, tak lubiane przez rodziców ze względu na kompaktowe rozmiary i łatwość nakładania, mimo idealnej wysokiej pozycji na plecach noszącego, niekoniecznie sprawdzi się podczas dłuższych wędrówek, zwłaszcza górskich. Cały ciężar dziecka spoczywa wówczas na barkach noszącego, co może skończyć się bólem, a nawet kontuzją.
  • Warto rozważyć nosidło typu mei tai albo podaegi, które nakłada się podobnie do chusty. Zamiast klamer, posiadają one długie pasy do wiązania, za pomocą których można dowolnie rozkładać ciężar dziecka (można zrobić wykończenie tybetańskie, odciążając kręgosłup lędźwiowy lub wręcz przeciwnie – związać węzeł w pasie, odciążając barki).
  • Koniecznie należy zabrać kaptur od nosidła! Nie tylko chroni przed deszczem i wiatrem, ale także zabezpiecza główkę przed nadmiernym odchylaniem do tyłu, gdy dziecko zaśnie.

Torba wędrowca

Jeśli nosimy dziecko z przodu, sprawdzi się w tej roli wygodny, niewielki plecak. Jeśli umieszczamy dziecko na plecach – jako torby dobrze sprawują się zapinane w pasie “nerki”. Bywają one naprawdę pokaźnych rozmiarów (te naprawdę duże nerki XXL nie bez kozery nazywa się “płucami”).

Zawartość torby będzie zależała od wielu czynników, jednak zawsze warto pamiętać o:

  • energetycznej przekąsce dla dziecka i rodzica,
  • butelce z wodą (sprawdzą się CamelBak®, czyli specjalne plecaki z wbudowanym bidonem),
  • chusteczkach nawilżających lub bawełnianych chusteczkach zwilżanych wodą,
  • pieluszce na zmianę,
  • woreczku na brudne pieluchy,
  • woreczkach do włożenia na buciki (jeśli jest błoto, a my zakładamy, że maluch będzie miał ochotę pohasać),
  • preparacie odstraszającym komary, kleszcze i meszki (od wczesnej wiosny do jesieni),
  • getrach dla dziecka (przydadzą się zwłaszcza przy zmiennej pogodzie; można je nałożyć na nóżki niemowlęcia bez konieczności wyjmowania go z chusty),
  • bawełnianym worku na leśne skarby,
  • kompasie,
  • kieszonkowym atlasie zwierząt leśnych, ptaków lub roślin.

Źródło:

(1) i (2) Richard Louv, Ostatnie dziecko lasu, Warszawa 2014;

(3) i (4) Marta Szperlich-Kosmala, Noszenie dzieci, Wydawnictwo Natuli 2019;

(5) Jean Liedloff, W głębi kontinuum, Warszawa 2018.

The post Rodzice potrzebują kontaktu z naturą i… z innymi dorosłymi appeared first on NATULI - dzieci są ważne.