Skip to content

“Coś na odporność, poproszę!”, czyli jak ustrzec przedszkolaka przed częstym chorowaniem?

Odstawienie od piersi, a także debiut w żłobku lub przedszkolu to momenty, kiedy dziecko ma prawo chorować znacznie częściej niż dotychczas. W pierwszym przypadku dlatego, że zostaje odcięte od obecnych w mleku matki przeciwciał odpornościowych, które broniły je przed wirusami i bakteriami. Natomiast przedszkola i żłobki to miejsca, gdzie “łatwo złapać” różnego rodzaju infekcje przede wszystkim dlatego, że skupiają one duże grupy dzieci – również te kaszlące i kichające. Ponieważ przedszkolaki dotykają wspólnych zabawek, nie myją rąk po wydmuchaniu nosa i nie zakrywają buzi podczas kichania, wirusowe infekcje rozprzestrzeniają się dość łatwo. Tym bardziej, że układ odpornościowy malucha nie jest jeszcze w pełni dojrzały, więc nie potrafi obronić się przed krążącymi w przedszkolnych salach wirusami.

Infekcji wirusowych nie leczy się antybiotykiem

Warto wiedzieć, że ponad 80 proc. infekcji nękających dzieci to zakażenia wirusowe, które mogą ustąpić samoistnie i absolutnie nie wymagają podania antybiotyku. 

To mit, że jeśli podamy antybiotyk, dziecko wyzdrowieje szybciej – podkreśla dr Małgorzata Drabek, specjalista w dziedzinie pediatrii i rehabilitacji. Wirusy są obojętne na działanie antybiotyków. Sięgamy po nie tylko wtedy, gdy infekcja wirusowa przeciąga się i w jej wyniku dochodzi do nadkażenia bakteryjnego. Natomiast bezzasadne podanie antybiotyku tylko osłabia układ odpornościowy niszcząc bakterie jelitowe.

Zwykłe przeziębienie bez powikłań nie jest więc powodem do niepokoju, nawet jeśli zdarzy się kilka razy w sezonie. – Każde takie przeziębienie to trening dla układu odpornościowego, który nabiera kompetencji do walki z drobnoustrojami chorobotwórczymi – mówi dr Drabek – A każda infekcja, z którą organizm sobie poradził te kompetencje poszerza, pozostawiając po sobie ślad w postaci przeciwciał. Dlatego okres wzmożonego chorowania trzeba po prostu przeczekać, wierząc, że wkrótce sytuacja się poprawi. 

Ten swoisty trening odporności trwa do 10-12 roku życia. Wówczas częstotliwość infekcji powinna się obniżyć. – Objawy przeziębienia utrzymują się zwykle od 7 do 10 dni, lepiej aby dziecko w tym czasie pozostało w domu, nawet jeśli nie gorączkuje – mówi dr Drabek. – W domowych warunkach ma szansę szybciej wrócić do zdrowia i, co równie ważne, nie zarazi innych dzieci w żłobku czy przedszkolu. Warto również wiedzieć, że zbyt wczesny powrót do placówki po przebytej chorobie, gdy układ odpornościowy dziecka nie odzyskał jeszcze formy, niesie ryzyko „złapania” kolejnej infekcji. Lepiej zatrzymać przedszkolaka w domu do momentu, gdy wszystkie objawy infekcji ustąpią.

Zahartowane dzieci chorują rzadziej

Hartowanie to nic innego jak stymulowanie mechanizmów odpornościowych poprzez zmianę warunków środowiskowych – tłumaczy dr Drabek – Najprostsza forma hartowania to codzienne spacery z malcem, bez względu na warunki atmosferyczne. Dziecko powinno spędzać na dworze co najmniej dwie godziny dziennie, najlepiej aktywnie. Niskie temperatury nie są przeszkodą, jeśli odpowiednio je ubierzemy. Odpowiednio, nie oznacza jednak zbyt ciepło! Powinno mieć na sobie maksymalnie jedną warstwę ubrań więcej niż dorosły. 

Dla wzmocnienia odporności dobrze jest także od czasu do czasu zmienić klimat. Jednak aby czerpać korzyści zdrowotne z pobytu w górach czy nad morzem trzeba tam pozostać co najmniej 2–3 tygodnie. Warto w tym czasie spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Pozwolić dziecku spacerować w deszczu, brodzić w wodzie i biegać boso po trawie.

Nie jestem zwolenniczką podróżowania z małymi dziećmi w odległe rejony świata, ale kilkumiesięcznego malucha można z powodzeniem zabrać w góry czy nad morze, nie tylko latem – mówi dr Drabek  – Zmiana klimatu wymusza na organizmie dziecka dostosowanie się do nowych warunków klimatycznych, a to jest silnym bodźcem dla układu odpornościowego. 

Czy suplementy wzmacniają odporność?

Nawet jeśli rozumiemy, że chorowanie jest elementem treningu odporności, to wolelibyśmy, żeby maluch chorował kilka, a nie kilkanaście razy w sezonie. Czy możemy coś w tej sprawie zrobić? Może sięgnąć po szeroko reklamowane w sezonie przeziębieniowym suplementy na odporność? 

Jedynym suplementem, jakiego z całą pewnością potrzebuje dziecko jest witamina D – wyjaśnia dr Drabek – Jej niedobory sprzyjają obniżeniu odporności. Organizm wprawdzie sam potrafi ją syntetyzować w skórze, jednak do tego potrzebuje światła słonecznego. W naszym klimacie, w miesiącach jesienno-zimowych jest go za mało. Dlatego od września do kwietnia witaminę D trzeba suplementować.

Może dodatkowo podawać suplementy z wyciągami z malin, bzu czarnego, cebuli, czosnku? 

– Zawarta w czosnku allicyna czy salicylany obecne w malinach rzeczywiście pomagają zwalczać infekcje, jednak lepiej dostarczać je w naturalnej formie np. soku z malin, herbaty z bzu czarnego, a czosnek dodawać do potraw, bo w naturalnej formie są lepiej przyswajalne niż te zawarte w suplementach, które zostały przetworzone – radzi pediatra

Czy pomoże homeopatia?

Niestety nie ma takich leków, które sprawiają, że dzieci przestają chorować jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale wsparciem mogą być preparaty homeopatyczne.– Preparaty homeopatyczne mogą wspomóc siły obronne organizmu i wesprzeć je walce z infekcją , kiedy już dojdzie do zakażenia – tłumaczy dr Drabek, która w swojej praktyce często sięga po leki homeopatyczne. Ich wielkim atutem jest bezpieczeństwo. Nie wykazują działań niepożądanych i nie wchodzą w interakcje z innymi lekami. – Niektóre z nich można wykorzystać jako element profilaktyki, aby wzmocnić siły odpornościowe organizmu np. Thymuline czy Silicea. 

Dobrze jest sięgnąć po leki homeopatyczne, gdy zauważymy pierwsze objawy infekcji. Reagując błyskawicznie mamy szansę zmniejszyć nasilenie objawów i powstrzymać jej rozwój – Gdy dziecko ma zatkany nos można podać mu Apis mellifica, a gdy dodatkowo kicha – Nux vomica. Na wodnisty katar Allium cepa lub Kalium bichromicum w przypadku żółtej i gęstej wydzieliny –wymienia pediatra – W przypadku gorączki z dreszczami – Gelsemium sempervirens, a przy wysokiej temperaturze z potami -Belladonna. Na suchy, męczący kaszel, szczególnie dokuczliwy nocą – Drosera.

Pamiętajmy, że dawkowanie leków homeopatycznych trzeba dostosować do nasilenia objawów – na początku podajemy je często co 0,5-1 godziny, a w miarę ustępowania objawów chorobowych coraz rzadziej, aż do czasu wyzdrowienia.

Odpowiednia dieta, ruch i sen to sprzymierzeńcy zdrowia

Ważnym elementem dbałości o kondycję układu odpornościowego malucha jest troska o jego właściwe odżywienie, a także zapewnienie mu odpowiedniej ilości snu i ruchu, najlepiej na świeżym powietrzu Dziecko powinno oddychać powietrzem wolnym od dymu tytoniowego, który uszkadza rzęski obecne w górnych drogach oddechowych. To one są pierwszą barierą dla bakterii i wirusów krążących w otoczeniu.

Częstym błędem, który popełniają rodzice jest przegrzewanie pomieszczeń, w których przebywa dziecko – uczula dr Drabek. Gdy kaloryfery grzeją pełna parą powietrze jest bardzo suche, co powoduje przesuszenie błon śluzowych w nosie i gardle, a to czyni je mniej odpornymi na działanie wirusów i bakterii obecnych w powietrzu. Optymalna temperatura to 18-22 st. C. Ważna jest również wilgotność – powinna utrzymywać się na poziomie 40-50 proc. Aby taką zapewnić trzeba regularnie wietrzyć pokój dziecka. Przeciwwskazaniem są jedynie alarmy smogowe. Można także stosować nawilżacz powietrza, ale z umiarem. Zbyt wysoka wilgotność przy wysokiej temperaturze stwarza optymalne warunki do rozwoju roztoczy i grzybów, których nie powinno być w otoczeniu dziecka.

Dieta wspierająca odporność powinna zawierać:

  • Probiotyki  – Coraz częściej podkreśla się związek flory bakteryjnej jelit z odpornością. Dlatego szczególnie po leczeniu antybiotykami trzeba sięgnąć po sprawdzony probiotyk, który ją zregeneruje. W ramach profilaktyki warto jeść żywność probiotyczną, czyli domowe kiszonki, oraz fermentowane produkty mleczne. Aby bakterie probiotyczne miały szanse zadomowić się w jelitach konieczny jest błonnik, trzeba więc jeść jak najwięcej warzyw, owoców i produktów pełnoziarnistych.
  • Wielonienasycone kwasy omega-3  – Mają działanie przeciwzapalne. Ich źródłem są tłuste ryby morskie takie jak: makrela, halibut, łosoś, dorsz, śledź, a także olej rzepakowy i oliwa z oliwek, orzechy, a także tran.
  • Żelazo – Jego niedobór pogarsza funkcje układu immunologicznego. Znajdziemy je w: czerwonym mięsie, jajkach, rybach, brokułach, natce pietruszki, dyni, papryce, burakach, roślinach strączkowych i szpinaku.
  • Witamina C – Pobudza aktywność komórek odpornościowych oraz uszczelnia błonę śluzową dróg oddechowych czyniąc ją bardziej odporną na działanie wirusów. Najbogatszym jej źródłem są owoce kiwi, porzeczki, truskawki, maliny, cytrusy, kiszona kapusta, papryka i natka pietruszki.
  • Beta-karoten (prowitamina A) – Ten silny antyoksydant znajdziemy m.in. w: marchewce, papryce, pomidorach, morelach, porzeczkach, jagodach i dyni.
  • Selen i cynk – Są niezbędne do produkcji przeciwciał. Cynk znajdziemy w mięsie, rybach, owocach morza, pestkach słonecznika i dyni, roślinach strączkowych, migdałach, kaszach, mleku i jajkach. Produktami bogatymi w selen są: pełnoziarniste pieczywo, płatki zbożowe, cebula, czosnek.

Autorką artykułu jest Katarzyna Koper

The post “Coś na odporność, poproszę!”, czyli jak ustrzec przedszkolaka przed częstym chorowaniem? appeared first on Dzieci są ważne.