Skip to content

Biegunka u malucha

Dominika Bagińska, konsultacja – lek. med. Małgorzata Drabek, pediatra, specjalistka rehabilitacji medycznej, członkini i wykładowczyni Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej; Kamila Lipowicz, dietetyczka kliniczna, specjalizuje się w pracy z dziećmi.

Pod nazwami klątwa faraona, zemsta sułtana czy biegunka podróżnych kryje się nie lada kłopot. Wprawdzie dotyczy przede wszystkim egzotycznych podróży do ciepłych krajów, bywa jednak utrapieniem także w kraju nad Wisłą. Może nam zrujnować najbardziej luksusowe, najlepiej zaplanowane rodzinne wakacje. Jak to jest, że właśnie latem, podczas wyjazdów, biegunka i wymioty występują najczęściej? Cóż, składa się na to wiele czynników. Od zmiany wody i diety, przez umiłowanie zimnych słodkich deserów, jedzenie większej porcji surowych warzyw i owoców, które, jeśli są niedostatecznie umyte, grożą ryzykiem zatruć i rozregulowaniem zdrowej flory bakteryjnej jelit. Ze znanym efektem.

Jeśli problem dotyczy dorosłych – jakoś sobie dajemy radę. Natomiast ostre objawy zatrucia u naszego dziecka zawsze są powodem do niepokoju. Dlatego trzeba być przygotowanym na to, że wakacje będą bardziej udane, jeśli zawczasu zabezpieczymy się na wypadek takich kłopotów.

Zacznijmy od menu

Powinniśmy zachować szczególną ostrożność w fundowaniu dzieciom latem słodkości. Popularne lody czy bita śmietana to produkty, w których skład wchodzą nieprzetworzone wysoką temperaturą jajka i nabiał – pożywka dla bakterii (one także kochają słodycze). Kiedy więc dostaną się do naszych jelit, namnażają się tam i sieją spustoszenie (m.in. z powodu zaburzenia równowagi naszej własnej flory bakteryjnej). Organizm reaguje więc słusznie, próbując pozbyć się intruzów. Dlatego wywołuje rewolucję. „Jeśli chcemy zjeść z dzieckiem coś na mieście, lepiej wybierać to, co było poddane obróbce termicznej. Ona niweluje działanie potencjalnych patogenów, które są przyczyną zatruć pokarmowych.

Warto być ostrożnym także w tych bufetach hotelowych i restauracjach, gdzie produkty długo leżą w podgrzewaczach. Zdecydowanie trzeba unikać jajecznicy. Jeżeli korzystamy z posiłków w hotelu, odradzam też korzystanie z menu dla dzieci. Są w nim zazwyczaj frytki, hamburgery czy makarony, potrawy mniej wartościowe niż te z menu dla dorosłych. Znacznie lepiej zdecydować się na danie z karty, które zawiera dużo warzyw i pieczone mięso” – radzi dietetyk Kamila Lipowicz. 

Kompromis i dieta 

No dobrze, ale przecież wakacje są od tego, żeby zaszaleć, pozwalać sobie i dzieciom na więcej. Czyż nie? Wiadomo, że trudno zabronić najmłodszym wszystkich kulinarnych atrakcji, które niejednokrotnie pomagają nam przetrwać deszczowy urlop. Jak mądrze z tego wybrnąć? Hołdujmy zasadzie mniejszego zła. „Jeżeli chcę wybrać coś słodkiego, szukam takiego produktu, który ma najbezpieczniejszy skład: czyli krótki. Albo zamiast słodyczy czasem wybierzmy owoc” – radzi dietetyk. Kiedy jednak mimo naszych wysiłków dojdzie do zatrucia i biegunki – trzeba wprowadzić lekkostrawną dietę. Najlepiej podążać za samopoczuciem dziecka: jeśli traci apetyt, nie zmuszajmy do jedzenia, by organizm sam doszedł do siebie. Następnie wprowadzamy sucharki, kleiki, kisiele czy lekką zupkę, np. marchwiankę. To może stanowić prawdziwe wyzwanie na wakacjach, gdyż nie zawsze mamy odpowiednie warunki, żeby przygotować takie posiłki. „Dlatego z dostępnego menu przede wszystkim trzeba wybierać produkty gotowane.

Zdecydowanie trzeba wykluczyć wszystko, co smażone. W takiej sytuacji najlepiej sprawdzą się zupy i je najlepiej zamawiać w konieczności wprowadzenia lekkostrawnej diety”, mówi Kamila Lipowicz i dopowiada: „a na śniadania sprawdzą się delikatna, lecz sycąca owsianka czy kasza jaglana, które można urozmaicić kojącym dla brzuszka musem jabłkowym oraz szczyptą cynamonu”. Lek. med. Małgorzata Drabek dodaje: „Czasy, kiedy dzieciom chorym na zatrucie pediatrzy rekomendowali wielodniowe posty, minęły. Obecnie zaleca się krótką dietę – nawet kilkugodzinną, eliminującą ciężkostrawne potrawy, soki, słodycze, mleko”.

Przede wszystkim picie

Jednak tym, na co szczególnie musimy zwrócić uwagę, kiedy malec cierpi na biegunkę czy wymioty, jest podawanie płynów, co pozwoli wyeliminować ryzyko odwodnienia. Przy nawadnianiu dziecka dobrze byłoby stosować mieszankę elektrolitów. Zapewniają lepsze wchłanianie wody. Można je kupić w aptece w formie saszetek z proszkiem do rozpuszczania. Problem polega jednak na tym, że mimo dodatku aromatów mają lekko słony smak, co dla wielu dzieci bywa trudne do zaakceptowania – odmawiają takiego picia. „Należy wtedy regularnie poić dziecko, choćby słabą herbatą lub wodą, i to nawet po łyżeczce, jeśli nie chce pić lub mocno wymiotuje”, radzi lekarka Małgorzata Drabek.

Napój powinien być raczej chłodny i lekko słodki, bo gorący i gorzki może potęgować odruch wymiotny. Podawajmy 2–3 łyżeczki, co 5–10–15 minut. Jeśli jednak malec chętniej pije, spróbujmy napoić go większą ilością płynów, np. po pół szklanki co pół godziny. „Zaś dzieci karmione piersią, także te starsze, np. dwulatki, dobrze jest przystawiać jak najczęściej do piersi, bo jest to najlepsza i najbardziej naturalna forma nawadniania małego człowieka”, mówi doktor Drabek. Nie możemy się zniechęcać i musimy zachować czujność, bo silne odwodnienie stanowi zagrożenie zdrowia i życia, szczególnie małego dziecka. 

Niepokojące objawy odwodnienia to:

  • nasilone wymioty i biegunki, którym towarzyszą suche śluzówki,
  • spękane wargi,
  • obniżona elastyczność skóry,
  • u niemowląt zapadnięte ciemiączko,
  • wyraźnie zmniejszone oddawanie moczu, który ma ciemny kolor i nieprzyjemnie intensywny zapach.

Dziecko jest przy tym osłabione i apatyczne. To już są sygnały alarmowe, że malucha musi zbadać lekarz.

Leczenie domowe

A jak leczymy sensacje żołądkowe u dzieci? „Nie podajemy leków zatrzymujących perystaltykę jelit, gdyż stopują proces samooczyszczania organizmu dziecka. Poza tym mogą spowodować zaparcie” – mówi lek. med. Małgorzata Drabek. Także węgiel aktywowany nie jest zalecany u dzieci do 12 roku życia. Natomiast pomogą dobre probiotyki – czyli takie, które zawierają szczepy zapobiegające sensacjom jelitowym – z grupy Lactobacillus rhamnosus GG – trzeba zapytać w aptece właśnie o te konkretne. Ratunkowo można też spróbować podać dziecku absorbenty, czyli proszek tworzący zawiesinę, która wchłania płyny z przewodu pokarmowego, jednocześnie uwalniając go od wywołujących zatrucie mikroorganizmów. Jednak dzieci nie zawsze chcą taką mieszankę wypić.

Natomiast bardzo wygodnym rozwiązaniem jest zastosowanie leków homeopatycznych. „Są łatwe w podaniu, bo dziecko chętnie po nie sięgnie (w razie konieczności można je rozpuścić w wodzie) i bez skutków ubocznych. Jednym z popularnych leków na zatrucia będzie np. Arsenicum album, który podajemy w przypadku tzw. wybuchowych stolców, z towarzyszącymi zimnymi potami i skurczami brzucha. Z kolei Nux vomica pomaga przy uporczywych wymiotach, a np. China rubra pomoże, jeśli zatrucie pojawiło się po zjedzeniu dużej ilości owoców (np. truskawek, czereśni) i towarzyszy mu osłabienie w wyniku utraty płynów. Natomiast Ipeca to lek na jednoczesne wymioty i biegunkę” – wylicza doktor Drabek.

Kiedy do lekarza?

Organizm małego dziecka błyskawicznie się regeneruje, dlatego zwykle dość szybko wraca dobre trawienie i apetyt. Jeśli jednak biegunka czy wymioty dotyczą niemowlęcia lub się przedłużają i są nasilone – bezwzględnie trzeba skontaktować się z lekarzem. „O tym, czy jest to konieczne, decyduje czynnik czasowy i intensywność objawów. Kiedy np. objawy trwają 5 dni, ale luźny stolec występuje 2–3 razy dziennie i nie jest zbyt obfity, wtedy nie ma powodu do obaw.

Jeśli natomiast choroba jest mocniej nasilona, występują wielokrotne wymioty i stolce – sprawa jest poważna i wymaga opieki lekarskiej”, tłumaczy lek. med. Małgorzata Drabek. Tu trzeba też zaufać swojej rodzicielskiej ocenie. Kiedy nasze dziecko ma sensacje przewodu pokarmowego, ale przy tym nie traci humoru, chętnie pije, jest w dobrej formie – najprawdopodobniej nie wymaga silnego leczenia. Natomiast te maluchy, u których doszło do odwodnienia, zwykle muszą być poddane hospitalizacji, gdzie będą miały zapewnione nawadnianie dożylne – w formie kroplówki. Oczywiście jest to skrajna sytuacja i możemy mieć nadzieję, że jeśli w porę zareagujemy na złe samopoczucie dziecka, to unikniemy nasilenia choroby. 

Dobra flora

Tym, co chroni dziecko przed zatruciami i niestrawnością, jest przede wszystkim jego flora bakteryjna. Kiedy jednak jej równowaga zostanie zaburzona, zaczynają się sensacje. A co zaburza florę? Zła dieta – bogata w cukier, który jest ulubionym pożywieniem chorobotwórczych bakterii. Zagrożeniem bywa też woda, kiedy podróżujemy do dalekich krajów – ma często odmienny skład mikroflory, z czym nie radzą sobie nasze jelita.

Odrębną kategorię kłopotów stanowią nietolerancje i alergie pokarmowe, które sprawiają, że musimy unikać niektórych potraw (np. jajek, orzechów, ryb, mleka). A najmocniej dziesiątkują naturalną florę jelit antybiotyki podawane w nadmiarze i bez długotrwałej terapii probiotykowej (nawet około 3–4 miesiące po zakończeniu leczenia).

Etapy zatrucia

Bunt przewodu pokarmowego przebiega etapami, co wyjaśnia występujące sensacje. Jeśli szkodliwy czynnik trafi do żołądka, następują nudności i wymioty, ból brzucha – organizm orientuje się, że musi pozbyć się intruza, więc wywołuje wymioty.

Jeśli jednak szkodliwy czynnik trafi do jelit (dolnego odcinka przewodu pokarmowego), pojawiają się gazy, uczucie przelewania, ból oraz radykalna reakcja organizmu, czyli tym razem biegunki – co charakterystyczne – mocno sfermentowane. Przy silnej infekcji pojawia się także gorączka.

The post Biegunka u malucha appeared first on NATULI - dzieci są ważne.