Skip to content

Juul na poniedziałek, cz. 86 – Kiedy przedszkole nie jest dobrym miejscem dla rozwoju dziecka?

Pytanie rodzica:

Piszę jako matka trójki dzieci: dwuipółlatki, pięciolatka i ośmiolatka. Chodzi o naszego średniego syna, z którym od jakiegoś czasu są problemy w przedszkolu. Wychowawczynie skarżą się na niego i twierdzą, że wywołuje dużo konfliktów. Z kolei ja każdego dnia słyszę pytania syna, czy musi chodzić do przedszkola albo czy nie mógłby już pójść do szkoły. Wiem, że syn często nie chce brać udziału w różnych aktywnościach przedszkolnych. Gdy pojawia się jakiś konflikt między dziećmi, zazwyczaj jest ich uczestnikiem, ale sam ich nie wywołuje i bardzo dobrze potrafi opisać, co się stało. Kiedy z nim rozmawiam, mówi, że nikt mu nie wierzy, nikt nie chce mu pomóc i że nie ma żadnych kolegów.

Wydaje mi się, że to przedszkole nie jest dla niego najlepszym miejscem do rozwoju. W domu dobrze się bawi z rodzeństwem i kolegami, jest ciekawy, chętny do pomocy i lubiany przez inne dzieci. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przedszkole skupia się wyłącznie na problemach, a nie na tym, jak pomóc dzieciom w rozwoju i osiąganiu małych sukcesów. Dla mnie jako matki jest to bolesne. Razem z mężem podejmowaliśmy próby rozmowy z wychowawczyniami syna, ale natykamy się na duży opór i nie udało nam się ustalić, jak możemy wspólnie wesprzeć naszego syna i znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Rośnie we mnie niepewność, czy syn w ogóle powinien pozostać w tym przedszkolu. Mam nadzieję uzyskać od pana jakąś poradę, bo sama czuję się bezsilna.

Odpowiedź Jespera Juula:

Na podstawie tego, co pisze pani w liście, radzę państwu, byście zabrali syna z przedszkola. Już za długo starał się robić to, co w jego mocy, żeby zwrócić uwagę pedagogów na fakt, że źle czuje się w tym miejscu: wyraźnie o tym mówił, pokazywał swoim zachowaniem, a teraz robi coś, co jest dla jego rozwoju niebezpieczne: poświęca samego siebie. Stracił swoją wiarę i zaufanie, że dorośli mogą go wspierać, kiedy potrzebuje pomocy. Wygląda na to, że wychowawczynie w przedszkolu zrobiły z niego kozła ofiarnego – naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, że wciąż są w przedszkolach ,,profesjonaliści’’, który obarczają winą 5-letnie dzieci!

Kiedy dziecko komunikuje w sposób tak jasny swoje uczucia względem sytuacji, pierwszy krok polega zawsze na rozmowie między wszystkimi zainteresowanymi stronami: rodzicami, dzieckiem i pedagogami. W trakcie takiej rozmowy dorośli często mają wrażenie, jakby każdy mówił o innym dziecku. I tak właśnie jest, ponieważ każdy inaczej postrzega je w swoim doświadczeniu a owa rozmowa ma służyć odkryciu prawdy: kim jest to dziecko? Wasz syn mógłby zaś odkryć, że dorośli poważnie traktują jego sprawę oraz symptomy, które pojawiają się w jego zachowaniu. Taka rozmowa jest często zdrowsza i bardziej skuteczna niż jakakolwiek interwencja ,,terapeutyczna’’.

Oczywiście, panie w przedszkolu także mają swoje powody do takiego, a nie innego zachowania. Nie sądzę, żeby ich postępowanie było świadome i z premedytacją. Wasz syn jest w ich oczach kolejnym ,,niewychowanym’’ dzieciakiem, z którym nie wiedzą, co zrobić i przez zachowanie którego czują się bezsilne. Uważam, że zawodowym błędem jest posuwanie się do definiowania i diagnozowania zachowania dziecka. Wychowawczynie powinny raczej rozpoznać własne granice i jasno je wyrazić, a nie mówić o tym, co według nich jest z dzieckiem nie w porządku. Niestety, ocenianie dzieci przez pryzmat ich zachowania wciąż jest bardzo powszechną praktyką i szczególnie chłopcy płacą cenę za to, że profesjonalistom brakuje kompetencji relacyjnych.

Życzyłbym sobie, żeby w przedszkolach i innych instytucjach wychowawczych pracowało więcej mężczyzn. Jest to, według mnie, szansa na przeciwdziałanie sytuacjom, w których chłopcy są definiowani przez kobiety. Z reguły bowiem, problemem nie jest samo zachowanie chłopców, ale sposób, w jaki jest ono postrzegane przez kobiety.

Wasz syn jest jednym z wielu przykładów tego, jak w przedszkolach i szkołach stygmatyzuje się dzieci, które w jakiś sposób odbiegają od ustalonych norm. Niezależnie, czy możecie zabrać go z tego przedszkola, czy nie, ważne jest, abyście przeprosili go w imieniu wszystkich dorosłych. Pokażcie mu, że wreszcie został zauważony i wysłuchany. Nie posuwajcie się jednak do krytyki zachowania wychowawczyń przedszkolnych.

Tekst opublikowany w austriackim piśmie ,,Der Standard’’, udostępniony dzięki wydawnictwu MiND i FamilyLab.

The post Juul na poniedziałek, cz. 86 – Kiedy przedszkole nie jest dobrym miejscem dla rozwoju dziecka? appeared first on Dzieci są ważne - ekologia i dziecko.