Skip to content

Jak się przygotować do sezonu infekcji?

Posiadanie dzieci wiąże się z wieloma wyzwaniami i umiejętnością podejmowania szybkich decyzji. Na przykład tej w piątkowy wieczór, przed planowanym weekendowym rodzinnym wyjazdem: nagłe symptomy przeziębienia naszego dziecka oznaczają zmianę planów, a może jednak nie? Marzymy wtedy o tym, by mieć w zanadrzu jeden sprawdzony sposób na unikanie infekcji. Jednak cudów nie ma – by nasze dzieci nie chorowały, nie wystarczy podawać im, nawet najdroższych, preparatów wzmacniających odporność. Jedyną skuteczną metodą jest praca u podstaw – czyli prowadzenie zdrowego stylu życia. – By to lepiej zrozumieć, można zacząć przestrzegać zasady 5 S, którą zawsze zalecam rodzinom moich małych pacjentów – mówi lek. med. Małgorzata Drabek.

Zasady przestrzegania 5 S:

Sen zapewniony dziecku w odpowiednim wymiarze. Podczas snu w organizmie człowieka ruszają procesy naprawcze. Są możliwe dzięki wydzielaniu się ważnych substancji. Na przykład hormonu wzrostu. U osób dorosłych ma on za zadanie naprawiać i hamować procesy starzenia. U dzieci zaś, jak sama nazwa wskazuje – zapewnia wzrost, ale też naturalne budowanie odporności na zachorowania. Dziecko w wieku 3-5 lat − powinno przesypiać od 10 do 13 godzin dziennie w regularnych odstępach czasu (w tym drzemki). Dziecko w wieku 6-12 lat – powinno spać od 9 do 12 godzin dziennie, natomiast nastolatki w wieku 13-18 lat – powinny spać od 8 do 10 godzin dziennie. By to ułatwić, warto ograniczać dzieciom na dwie godziny przed snem dostęp do elektronicznych urządzeń ekranowych, których światło zaburza gospodarkę melatoniny – hormonu snu.

Sport – czyli jakikolwiek rodzaj aktywności, który pomoże dziecku nie tylko zachować sprawność i zapobiegnie wadom postawy, lecz przede wszystkim je zahartuje. Bo najkorzystniejsza jest aktywność na świeżym powietrzu. Dotlenia i pozwala korzystać ze słońca, które zapewnia dziecku wit. D3, wspierającą jego prawidłowy rozwój i odporność (wit. D3 syntetyzuje się także w pochmurne dni). Aktywność na świeżym powietrzu pozwala też na leczniczą dawkę chłodu, bo zmorą naszych czasów jest przegrzewanie dzieci, co powoduje osłabienie ich odporności. Jeśli martwimy się, że dziecko przemarzło lub zmokło na deszczu, zapewnijmy mu szybkie ogrzanie się. Można mu w tym celu wymoczyć nóżki w gorącej wodzie, podać ciepłą herbatę z sokiem malinowym, cieplej ubrać czy okryć kocem. To pozwoli uniknąć choroby, a uodporni na przyszłość.

Smog – czyli jego unikanie. Substancje w nim zawarte uszkadzają nabłonek rzęskowy śluzówki dróg oddechowych (co otwiera drogę dla chorobotwórczych drobnoustrojów). Chodzi oczywiście przede wszystkim o smog środowiskowy, pochodzący ze spalin samochodowych oraz z dymu z kominów. Jego natężenie wyklucza oczywiście swobodne hasanie na świeżym powietrzu – trzeba więc śledzić komunikaty o stężeniu pyłów zawieszonych. Niezłym rozwiązaniem jest też zakładanie dziecku na powietrzu maseczki antysmogowej – w erze pandemii nie stanowi już takiego wyzwania, jak jeszcze w zeszłym sezonie. Oczywiście dotyczy to raczej nieco starszych dzieci, które nam na to pozwolą. Jednak równie szkodliwy, a nadal nierzadki, jest także ten tytoniowy – który fundują w domu rodzice palacze. Jedynym wyjściem jest ograniczanie kontaktu dziecka z dymem papierosowym.

Stres – trzeba go u dziecka możliwie ograniczać, bo stan psychiczny wpływa na nasz układ immunologiczny. Oczywiście, że w małej dawce jest konieczny do życia, bo pozwala trenować rozwój emocjonalny, jednak u wrażliwszych dzieci bywa niszczący. Pojawia się szczególnie w sytuacjach przedszkolno-szkolnych, kiedy dziecko przeżywa rozłąkę z rodzicami czy nie czuje się akceptowane przez rówieśników. By temu zaradzić, trzeba oczywiście rozmawiać z dzieckiem, tłumaczyć, że te trudności miną. Jeśli jednak problem narasta, warto wesprzeć malca, podając mu doraźnie ziołowe kojące napary np. z werbeny czy rumianku. − Bardzo pomocne są także leki homeopatyczne, np. ten na lęk przed rozstaniem – Pulsatilla. Pomaga maluszkowi nabrać dystansu, a tym samym chroni przed obniżeniem odporności i częstymi infekcjami. Niekiedy konieczne jest wsparcie psychologa – mówi lek. med. Małgorzata Drabek.

Spożywanie – tego, co dla dziecka najzdrowsze. Jednak nie zmuszajmy dziecka do jedzenia czegoś, na co bardzo nie ma ochoty, bo ono instynktownie wie, co mu służy. – Leczyłam kiedyś chłopca, który często miał katar, wciąż łapał infekcje uszu. Okazało się, że mama podawała mu duże ilości nabiału, wierząc, że mu pomoże, choć malec nabiału nie znosił. Zaleciłam odstawienie produktów mlecznych i infekcje po prostu ustąpiły, choć ten pacjent nie miał alergii na mleko. Wiadomo natomiast, że ma ono działanie zaśluzowujące i zakwaszające, co – u osób wrażliwych – sprzyja zachorowaniom w sezonie zimowym – mówi lek. med. Małgorzata Drabek. Jesienno-zimowa dieta musi bazować na potrawach ciepłych, kaszach (szczególnie jaglanej), gotowanych warzywach z dodatkiem rozgrzewających i „wysuszających” przypraw, jak: imbir, kurkuma, cynamon. Ważne jest też jedzenie zgodnie z porą roku i klimatu, w którym żyjemy, czyli produkty lokalne, dobrej jakości.

Zdrowe chorowanie

Wielu rodziców, na początku roku szkolnego, zadaje sobie pytanie, czy warto zabezpieczać na wszelki wypadek swoje dziecko przed infekcjami? – Nie jest to bezwzględnie konieczne, trzymajmy się tylko wymienionych zaleceń, bo są proste, ale niezwykle ważne – mówi pediatra. Najnowsze wytyczne towarzystw medycznych zakładają, że do 12 roku życia układ immunologiczny nie jest dojrzały – wciąż się rozwija – mówi pediatra. Dlatego dzieci do tego wieku chorują częściej, zwłaszcza młodsze – te przedszkolne. Według norm pediatrycznych 10 infekcji dziecka rocznie mieści się w granicach normy. Oczywiście to kłopot dla wielu rodzin, ale musimy zaakceptować fakt, że po to, by układ immunologiczny dziecka dojrzał i się zdrowo rozwinął, musi mieć kontakt z antygenami ze środowiska zewnętrznego. I dopiero wtedy będzie umiał produkować przeciwciała, które potem mogą nas ochronić przed ciężkimi infekcjami. Pamiętajmy, że 80-90 procent infekcji dróg oddechowych powodują wirusy – na które nie ma jednego leku, dlatego tak kluczowa jest nasza własna odporność. Budowana krok po kroku od urodzenia.

Kiedy wspierać odporność

Jak możemy mieć więc pewność, że nasza pociecha „zdrowo” choruje i nie trzeba wdrażać kuracji wspierającej odporność? – Jeśli dziecko złapało w szkole czy przedszkolu katar, ale w przeciągu 3-4 dni jego organizm potrafi z nim sobie poradzić, to jest w porządku – mówi lek. med. Małgorzata Drabek. Nawet jeśli katarowi będzie towarzyszyć krótkotrwała gorączka – bo jest ona tak naprawdę objawem świadczącym o obronie organizmu przed infekcją. Jeśli dziecko dobrze ją toleruje, a wynosi ona 37-38,5 stopni Celsjusza – nie powinno się tej gorączki intensywnie zwalczać. Pozwólmy organizmowi dziecka powalczyć o swoje zdrowie. Natomiast jeśli wiemy, że nasze dziecko każdy katar zakończy zapaleniem ucha, zapaleniem zatok, gardła czy oskrzeli, to konieczne jest wsparcie jego odporności. Warto podawać mu w okresie przeziębień ziołowe preparaty z roślin, jak: echinacea, wiesiołek, czarny bez, pelargonia afrykańska, aloes drzewiasty. Poza tym konieczne są kwasy omega-3, naturalna witamina C – z róży lub aceroli, cynk.

− Ja w mojej praktyce zawodowej stosuję też od lat leki homeopatyczne, które aktywizują organizm do tego, by umiał sobie poradzić z chorobą sam. W efekcie choroba nie rozwinie się lub jej objawy są łagodniejsze i ustępują szybciej – mówi. Przy skłonnościach do częstych infekcji można wypróbować lek Thymuline. Są też leki homeopatyczne, które można stosować profilaktycznie, kiedy dziecko przemarznie lub miało kontakt z kimś przeziębionym, np. Aconitum czy Nux vomica. – Jednak najskuteczniejsze leczenie polega na znalezieniu leku głównego dla pacjenta. Homeopata wskazuje lek dobrany do sposobu chorowania pacjenta, jego reagowania na chorobę, obejmujący całokształt skłonności chorobowych pacjenta, także jego psychikę, czasem nawet wygląd. Znalezienie tego leku to klucz do udanej terapii. Potem wzmacniamy tylko terapię lekami objawowymi – wyjaśnia lek. med. Małgorzata Drabek.

Wsparcie jelit

Zapobieganiu infekcji jesienno-zimowych musi też towarzyszyć troska o kondycję jelit dziecka. To tam zlokalizowana jest nasza ochronna flora jelitowa – broniąca nas przed chorobotwórczymi patogenami. Dlatego warto zastosować kurację probiotykami, kiedy flora jelitowa dziecka została zaburzona: po biegunce, po infekcji przewodu pokarmowego, po antybiotykoterapii, wtedy, kiedy malec bardzo często choruje. Sięgnijmy po dobre probiotyki, których skuteczność poparto badaniami. Florę jelitową pomogą też odbudować kiszonki – to naturalne źródło probiotyków. Występują one w największej ilości w takich produktach, jak: kapusta kiszona, ogórki, warzywa kiszone i sok z ogórków, kefir i jogurt naturalny, maślanka (o ile dziecko je dobrze toleruje), naturalny zakwas buraczany.


Słoneczna suplementacja

Pediatrzy rekomendują stosowanie od września u dzieci witaminy D3 w dawce profilaktycznej lub leczniczej, którą ustala lekarz, po wcześniejszym zbadaniu jej poziomu. Codzienna dawka profilaktyczna: niemowlęta pierwsze półrocze 400 IU, potem 600 IU, a od drugiego roku 800 IU, w wieku przedszkolno-szkolnym 1000 IU (nastolatki 1500 IU). A dorośli 2000 IU.


Małgorzata Drabek, lekarz medycyny ze specjalizacją z pediatrii i rehabilitacji medycznej. Od wielu lat stosuje w swej praktyce leki homeopatyczne. Uczestnik konferencji krajowych i zagranicznych z zakresu homeopatii. Członek i wykładowca PTHK oraz CEDH.

The post Jak się przygotować do sezonu infekcji? appeared first on NATULI - dzieci są ważne.