Skip to content

Juul na poniedziałek, cz.94 – Odwaga w byciu sobą to największy dar, jaki możemy dać dzieciom

List matki:

Mój trzynastoletni syn ma stwierdzony zespół Aspergera oraz ADHD. Uważam, że dzieci z taką diagnozą mogą nas wiele nauczyć − także o nas samych. Przełamują schematy w społeczeństwie i to jest wspaniałe. Napiszę jednak trochę o sobie.

Moja rodzina chciała, żebym była dzieckiem niewidocznym, głównie dlatego, że byłam bardzo wrażliwa, a mama miała sporo innych zmartwień. Już jako dziewięciolatka wiedziałam, że tata nie był jej wierny, czułam to. Rozwinęłam w sobie niesamowitą zdolność do wyłapywania i analizowania niewerbalnych sygnałów. Pamiętam, że kiedy byłam przedszkolakiem i słyszałam rozmowę dorosłych, myślałam: „Czemu on to mówi, skoro ciało pokazuje coś innego?”. Szybko nauczyłam się, że świat nie jest miejscem godnym zaufania i można liczyć tylko na samego siebie. Byłam „innym” dzieckiem − tak często to słyszałam, że uwierzyłam w swoją “inność”. Gdy w szkole podstawowej napisałam wypracowanie o samobójstwie, zorganizowano w mojej sprawie zebranie kryzysowe. Tymczasem ja chciałam się po prostu dowiedzieć, co ludzie myślą o życiu i śmierci, co sprawia, że podejmują tak drastyczne kroki? Usłyszałam wtedy, że jestem w depresji – dostałam leki i musiałam chodzić na wizyty do psychologa. Nie lubiłam szkoły podstawowej; zamiast uczestniczyć w lekcjach, czytałam w lesie o filozofii. Ale ponieważ byłam grzeczna i lubiana – dostawałam dobre oceny. Do szkoły średniej poszłam z raportem, że jestem osobą „w depresji”.

Zawsze miałam wielu przyjaciół i byłam popularna, ponieważ bardzo lubię ludzi. Nie przepadam natomiast za systemami i schematami. Jestem buntowniczką, który od dziecka odwiedzała klinikę psychiatryczną i chodziła na wizyty do psychologów, aby wyleczyć swoją inność.

Dziś mam 32 lata, jestem zaangażowana w pracę, mam dom, samochód i samodzielnie wychowuję dwójkę dzieci. Ale przede wszystkim wreszcie rozumiem, kim jestem. Nie potrzebuję terapii z powodu “bycia inną”, z powodu myślenia, analizowania, marzeń i życia. Nie muszę być lubiana przez wszystkich, nie muszę być nawet rozumiana! Chcę być tylko sobą i kochać siebie taką, jaką jestem. Nie chcę i nie będę się już wysilać, żeby robić wszystko tak, jak inni. Dziękuję mojemu fantastycznemu trzynastoletniemu synowi, który odzwierciedla i odzwierciedlał moje zachowanie przez te wszystkie lata. Dziękuję ci dziecko, że jesteś sobą – wszystko rejestrujesz, stawiasz pytania i wyzwalasz reakcje. Kocham cię bezwarunkowo, nigdy nie będę chciała cię zmieniać, dla mnie nie jesteś „inny”. Ludzie zapominają o tym, że mogą być tym, kim są. Bycie sobą jest OK.

Odpowiedź Jespera Juula:

Zgadzam się z tobą. Wspaniale wyrażasz to, w jaki sposób życie z dziećmi może być wzbogacające dla dorosłych i że jest to obustronny proces rozwoju i nauki.

Być może jedyną prawdziwą zaletą diagnozowania dzieci jest to, że kiedy same zostaną rodzicami, stworzą ruch oporu, który doprowadzi do większej otwartości w rodzinach, instytucjach pedagogicznych i społeczeństwie.  Zanim się to jednak stanie, musimy jakoś żyć z faktem, że większość rodziców i profesjonalistów pracujących z dziećmi wybiera bezpieczne rozwiązania, czyli to, co znane i akceptowane. W wielu kontekstach opisywałem już ten konflikt między integralnością i współdziałaniem, między indywidualizmem i dopasowaniem. To codzienne wyzwanie dla większości z nas.

Ludzie tacy jak ty albo twój syn, którzy wcześnie doświadczają, że nie są widziani, słyszani albo akceptowani, mają być może większą zdolność do znajdowania równowagi między tymi dwoma skrajnościami. Wielu filozofów zajmowało się już idą wierności samemu sobie i bezwarunkową wartością jednostki dla wspólnoty. Czytamy o tym także w Biblii. Ale dopiero od 50 lat możemy mówić, że dokonywanie prawdziwie osobistych wyborów nie niesie ze sobą poważnych konsekwencji społecznych.

Prawda jest taka, że odwaga do podejmowania własnych i odpowiedzialnych wyborów jest dla nas najlepszym gwarantem konstruktywnych relacji z innymi ludźmi i jakości naszego życia. Niestety, wciąż wielu ludzi o tym nie wie albo uważa, że nie jest to warte wysiłku. Podobnie jest z profesjonalistami niosącymi wsparcie. Chcą pomagać innym ludziom, ale nie palą się do tego, by rzucić wyzwanie swojemu postrzeganiu świata. Szukają bezpieczeństwa w wierności wobec metody, a nie w relacji do osób, którym pomagają. Obecnie kategorie i diagnozy stały się dominującą częścią konformizmu profesjonalistów. Uważam, że stanowczo zbyt wielu z nich przestało pytać swoich klientów i pacjentów: „Kim jesteś?”. Pytają tylko: „Czym jesteś?”. Choć zapewne sami uważają, że ich podejście do pracy jest zupełnie inne.

Twój syn zapłacił już swoją cenę za własny sposób bycia. Miejmy nadzieję, że powoli nauczy się obserwować, że istnieje równowaga między stratą i zyskiem. W każdym razie ma matkę, która może stanowić dla niego wspaniały wzór na tym polu.

The post Juul na poniedziałek, cz.94 – Odwaga w byciu sobą to największy dar, jaki możemy dać dzieciom appeared first on Dzieci są ważne - ekologia i dziecko.