Skip to content

TO NIE ROZWÓD ROZBIJA RODZINY

Co rozbija rodzinę?

Przeczytałam dzisiaj wywiad z ekspertem Ordo Iuris na temat ograniczenia liczby rozwodów. Wysiłki w tym kierunku nie ustają… Rozwód – samo zło… Patrzę na to z boku i zastanawiam się dlaczego jesteśmy traktowani jak idioci? Z jakiegoś powodu niektórzy uważają, że są mądrzejsi od tych, którzy podjęli decyzję o formalnym zakończeniu małżeństwa. Podkreślam „formalnym„. To nie rozwód rozbija rodziny.

Brak zwrotu połowy opłaty sądowej? I tak trzeba wyłożyć na starcie 600 zł. Nie zwrócą? Trudno. Nawet, gdyby kosztował 2.000 zł to nie powstrzyma to spraw rozwodowych. A zwłaszcza nie spowoduje powrotu do małżeństwa. Kolejne kłody pod nogi? A czemu nie? Tyle, że życie w rodzinie, która się nie kocha jest NIEZNOŚNE.

Po głębokim namyśle

Poza kilkoma wyjątkami nie przypominam sobie, żeby moi Klienci podjęli decyzję o rozwodzie bez głębokiego namysłu. Z wątpliwościami i lękiem. Tak, lękiem o przyszłość, o zmiany, o nieznane. Dlaczego ktoś uważa, że kilka przeszkód na drodze do lepszej jakości życia zniechęci nieszczęśliwych ludzi do dokonania zmian w ich życiu? Czemu ktoś uważa, że uczucie, które odnalazło się poza małżeństwem będzie niewarte wysiłków i kosztów? Skąd pomysł, że można stłumić pociąg seksualny i tak sobie nadal żyć w rodzinie, która szczęścia nie daje? Fakt, można prowadzić podwójne życie, a małżeństwo nadal trwa. To też jakieś rozwiązanie, ale – uwaga – działa do czasu. Nie znam wiele osób, które świadomie godzą się na trójkąt.

Żeby nie było wątpliwości, zauważam, że po tych szukających szczęścia ktoś pozostaje bez poczucia szczęścia. Dostrzegam dzieci, które kochają oboje rodziców i chcą, aby rodzina była pełna i szczęśliwa. Tylko, nie zawsze jest to możliwe i warto zadać sobie pytanie, czy dzieciom służy życie w dysfunkcyjnej rodzinie? Czy takie dzieci są szczęśliwe? Czego mogą się nauczyć od rodziców, którzy się nienawidzą, kłócą, albo co gorsza stosują przemoc w obecności dzieci, albo wobec dzieci? Jakie wzorce rodziny wyniosą te dzieci na przyszłość?

Zdaniem rzeczonego eksperta nawet państwo komunistyczne dostrzegało rolę rodziny i wprowadziło posiedzenia pojednawcze. Nie wspomina tylko, jak wyglądały te posiedzenia. I jak był skutreczne? Pisałam już o tym na blogu, więc tu krótko – to było 5 minut formalności. Po zmianach – jeżeli wejdą w życie – to też będzie formalność. O planowanych zmianach pisałam tu.

A może od innej strony?

Rozwód nie jest przyczyną wszelkiego zła. To konsekwencja rozpadu rodziny. Niech Ci, którzy krzyczą o trwałości rodziny (nie chcę wchodzić w kwestie świętości rodziny) zastanowią się, jaką pomoc może aktualnie uzyskać rodzina w kryzysie. Jaką pomoc oferuje Państwo w tym zakresie? Według mnie żadną, albo – jeżeli już – niewystarczającą. A może zastanowić się nad pomocą tym dzieciom, których rodzice się rozwiedli, albo po prostu rozstali? Może zainwestować w edukację, że rodzice po rozwodzie powinni ze sobą współpracować, a nie walczyć?

Trochę przeze mnie przemawia gorycz, ale chciałabym, żeby ktoś zaczął rozmawiać nie o ograniczaniu liczby rozwodów, ale realnej pomocy rodzinie. Pomocy psychologicznej, pomocy w codziennym życiu, pomocy w aktywizowaniu zawodowym rodziców (a nie zniechęcaniu do pracy przez kolejne świadczenia nie rozwiązujące problemów, a wręcz generujących nowe). Wtedy może przy okazji liczba rozwodów spadnie.

Na razie informacja o możliwych ograniczeniach zmobilizowały tych czekających do szybszego złożenia pozwu. To też jakiś efekt, choć chyba niezamierzony.

A tak dla pokazania drugiej strony medalu taki wpis na blogu, który dzisiaj przypadkowo znalazłam. Bardzo na temat: https://mamwatpliwosc.pl/dziecko-podziekuje-ci-ze-sie-rozwodzisz/

 

Artykuł TO NIE ROZWÓD ROZBIJA RODZINY pochodzi z serwisu Blog o rozwodzie i separacji.